Autor |
Wiadomość |
Hermiona Granger |
Wysłany: Pon 16:52, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<Przychodzi. Nie rozgląda sie nigdzie tylko od razu zmierza w kierunku okna. Staje przy parapecie i wygląda swojej śnieżnobiałej sowy. Nie widać jej... Siada na parapecie. Może niedługo przyleci...>
***
<Zasnęła. Obudziła się nagle i spostrzegła, że nadal znajduje się w sowiarni. Rozgląda się po pomieszczeniu przecierając oczy i nie wierzy własnym oczom. Kirke siedzi sobie na żerdzi i zajada mysz! Szybko wstała i podbiegła do niej. lecz sowa odfrunęła.>
No tak! To ja cię nie widziałam tyle miesięcy i jeszcze mi uciekasz?! Och Kirke... Dobrze, że wróciłaś.
<Spojrzała na sowę i się uśmiechnęła po czym wyszła.> |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 16:06, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Masz racje, tu za bardzo pyli
<Reaguje doskonale na lekkie pociągnięcie i podąża za nią ku drzwiom.
Wychodzą oboje> |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 16:04, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<kładzie mu swoją drobna rączkę tam, gdzie jest skaleczone i zjeżdża w dół az zatrzymuje się w miejscu gdzie powinna być dłoń i tam lekko chwyta> chodźmy zanim znowu ktoś przyleci o niewiadomo co prosić <pociąga lekko> |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 16:01, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Nie, nie musiałem, mogłem się podpisać zwyczajnie, ale chciałem się uwiarygodnić.
To zwyczaj z klanu łowców, czyli z klany Sheeli.
I to jeszcze nie jest ból. Draśnięcie.
<Patrzy na skaleczenie> |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 15:55, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Musiałeś to zrobić akurat tak? To twój zwyczaj, czy ich? Boli? <nie ma odwagi dotknąć do ranki, poza tym jego by to bolało, ale strasznie jej go szkoda> |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 15:51, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Goftdrittek się bardzo cieszy.
<Uśmiecha się lekko, błyskając ukradkiem białym kłem.
Po kilku głasnięciach prostuje się.
Zdejmuje chusteczkę z rany.
Już nie krwawi> |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 15:49, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<patrzy na niego, jak mu się uszy ruszają> nie boje się <patrzy na niego chwile, i w nagłym odruchu zaczyna głaskać go po głowie – zaczyna od czubka i zjeżdża po gładkich włoskach aż na szyjkę.> nie boje się Goftdtrittka Niezłomnego <uśmiecha się> |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 15:45, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<Przyciska chusteczkę do rany. Pochyla głowę i kuli uszy>
Nie... bardzo rzadko, prawie nigdy, nie musisz się mnie obawiać
<Ze wszech miar stara się wyglądać łagodnie i przyjaźnie.
Nie bój się mnie.> |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 15:44, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<zabiera rękę, ale zostawia chusteczkę> często cię tak „ponosi”? Może przez to masz takie pseudo? <jest troche zaniepokojona.> |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 15:40, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Nie, raczej przezwisko. A Sheelal wcale nie chciał się jej pozbywać. Uważa, iż Ona go ze mną zdradziła. W przypływie rozpaczy postanowił ustalić do kogo ma ona należeć. Miałem dać mu wygrać, ale... <Przypomina sobie tamto wydarzenie. Oczy mu nieruchomieją.
Zaciska szczęki i odgania myśli> Ale mnie poniosło. |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 15:38, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Dlaczego to zrobił? Chciał się jej pozbyć? <wyjmuje z kieszeni chusteczkę i wyciera krew> bosze, Gpftdritt.. tak się sam z premedytacją skaleczyłeś! Czemu na kartce napisałeś Niezłomny? To twoje nazwisko? |
|
 |
Niezłomny |
Wysłany: Pon 15:37, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Nie była. Nigdy nie wzięliśmy ze sobą ślubu, więc nie była. Ale w plemieniu jej obecnego partnera byłaby za taka uważana... W klanie łowców wszystko opiera się na walce, a zwycięzca bierze wszystko
<Patrzy, jak jej palce powoli pokrywa jego krew>
Sheelal wyzwał mnie na pojedynek i przegrał. Stawką była Shilla. |
|
 |
Słoneczko |
Wysłany: Pon 15:33, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<może myśleli, ze ona nie patrzy, ale się mylili. Kiedy już zarówno Shilla, jak i ta druga dziewczyna wyszły, odwraca się do Gofta i kładzie mu rękę na zranionym miejscu>
zrzekasz się jej? To znaczy, że była twoja? |
|
 |
Pieczarka |
Wysłany: Pon 7:30, 02 Kwi 2007 Temat postu: |
|
<z postanowieniem odwiedzenia swojej ukochanej sówki, wkracza do sowiarni.>
<głaszcze ukochanego ptaka, po czym kieruje się do wyjścia. na odchodnym szepcze> Wnet wrócę... <gdyby tylko sowa mogła to zrozumieć.> |
|
 |
Shilla |
Wysłany: Nie 21:14, 01 Kwi 2007 Temat postu: |
|
Dziękuję! <bierze kartkę, całuje go w policzek i wybiega> |
|
 |