Stadion Quidditcha
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 18, 19, 20, 21 Następny

Shilla · Wysłany: Pon 11:13, 26 Mar 2007 Temat postu:

<odsuwa się> idę stąd.

żółtooki · Wysłany: Pon 11:16, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Daje znać Niezłomnemu, by zaczekał, podchodzi di Shilli, łapie ją za ramie i silnym zdecydowanym ruchem osuwa na murawę> Zostaniesz. Chyba interesuje Cię to, do kogo będziesz należała... <Pokazuje zęby> Spróbuj się ruszyć, a będzie źle... <Wraca na swoje miejsce>

Niezłomny · Wysłany: Pon 11:20, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Spogląda na nią przymkniętymi oczami>
To nie potrwa długo
<Jego spojrzenie mówi samo za siebie. Zostań, bo On Cię może skrzywdzić.
Tak to jest na tym świecie.
Najbardziej krzywdzą Ci, który sami zostali skrzywdzeni>

żółtooki · Wysłany: Pon 11:21, 26 Mar 2007 Temat postu:

Niezłomny · Wysłany: Pon 11:23, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Widząc zbliżające się ku niemu pazury uchyla się na bok, i uderza Sheelala łokciem w plecy(kręgosłup). Da się zauważyć, ze cios mógłby być mocniejszy>

Shilla · Wysłany: Pon 11:23, 26 Mar 2007 Temat postu:

<siada po turecku, łokcie opiera o kolana. To nie jest ten sam Sheel... myśli, co mogła robić wtedy na plaży. Tylko myślenie jej pozostaje> do nikogo <mówi, ale najprawdopodobniej nikt tego nie usłyszał>

żółtooki · Wysłany: Pon 11:24, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Upadając pod siłą uderzenia zadaje mu cios pazurami w żebra, krew tryska mu na twarz>

Niezłomny · Wysłany: Pon 11:27, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Odskakuje. Został zraniony...
Czuje, jak coś w mózgu mu przeskakuje. Jakby włączył się zakodowany program...
Dopada przeciwnika w mgnieniu oka, i uderza go w miejsce w okolicy obojczyka, paraliżując ważny nerw. Nie czekając, aż Sheelal upadnie chwyta go prawym ramieniem za szyje i ściska bardzo mocno>

żółtooki · Wysłany: Pon 11:29, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Łapie go pazurami za ramie i tnie ciało bezlitośnie w walce o oddech> Niech.. Cie... szlag.. <Sapnięcie>

Shilla · Wysłany: Pon 11:32, 26 Mar 2007 Temat postu:

<patrzy na to z niemałym zaciekawieniem> dawno nie widziałam walki... <zaczyna patrzeć pod innym kątem. Wyłącza uczucia>

Niezłomny · Wysłany: Pon 11:34, 26 Mar 2007 Temat postu:

żółtooki · Wysłany: Pon 11:36, 26 Mar 2007 Temat postu:

Ta.. <Sapie ostatkiem sił> Ty jesteś... dobry.. dla Ciebie nie jest ważne... że jestem bratem twojej zmarłej... żony...
Ciekawi mnie tylko jedno... <sapnięcie, jego twarz robi się sina> ile dzieci trzeba było zamordować... żebyś stał się taki niezłomny.

Niezłomny · Wysłany: Pon 11:40, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Słyszy jego słowa, jakby zza szkła, z oddali. Rozumie ich sens...
Błysk... Stoi skuty łańcuchem w ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu... naokoło błyskają oczy... słychać głośny płacz... widzi, jak kaci zdzierają płaty skóry z małej dziewczynki...
Wydaje z siebie dziki wrzask, źrenice robią mu się szerokie jak po jakimś narkotyku. Rzuca Sheelalem na murawę. Dopada do niego, chwyta go pazurami za kark – czuje pod palcami kręgi szyjne. Szarpie nim jak pies bojowy>

żółtooki · Wysłany: Pon 11:43, 26 Mar 2007 Temat postu:

<Ignorując przeszywający ból w karku zdołał się okręcić. Nie próbuje stawia oporu większemu od siebie przeciwnikowi. Odzyskawszy już władze w rękach po uderzeniu na tyle, ile potrzebuje – zadaje mu cios w twarz, pozostawiając na niej 3 krwawe bruzdy.>

Shilla · Wysłany: Pon 11:43, 26 Mar 2007 Temat postu:

<w końcu "przebudza" się> dosyć, przestańcie w końcu! <sama jest wojownikiem. Wie, że chodzi o honor. Ale oni są jej zbyt bliscy, by siebie pozabijali>