Gabinet Prof, Kurosaki
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 13, 14, 15

Valefor · Wysłany: Sob 16:52, 03 Mar 2007 Temat postu:

Hm...? <spogląda na chłopaka uśmiechając się>

Ichigo Kurosaki · Wysłany: Sob 16:54, 03 Mar 2007 Temat postu:

nie nic nic <wtulił się w dziewczynę>

Valefor · Wysłany: Sob 16:56, 03 Mar 2007 Temat postu:

<znów całuje chłopaka> Kocham Cię... wiesz?

Ichigo Kurosaki · Wysłany: Sob 16:59, 03 Mar 2007 Temat postu:

wiem ^^ bo także cię kocham <pocałował ją> co robimy ?

Valefor · Wysłany: Sob 17:01, 03 Mar 2007 Temat postu:

Nie wiem... a co chcesz? <kładzie głowę na klacie chłopaka>

Ichigo Kurosaki · Wysłany: Sob 17:02, 03 Mar 2007 Temat postu:

mam ochotę na s... spacer Razz

Valefor · Wysłany: Sob 17:05, 03 Mar 2007 Temat postu:

Na spacer? <patrzy na niego podejrzliwie> Dobra. <wstaje i kieruje się w stronę wyjścia>

Ichigo Kurosaki · Wysłany: Sob 17:06, 03 Mar 2007 Temat postu:

<podnosi się z łóżka i idzie za dziewczyną> no może być co innego na s Razz

ale chyba spacer mi się przyda Razz

Valefor · Wysłany: Sob 17:08, 03 Mar 2007 Temat postu:

Eh... czemu faceci myślą tylko o jednym? <bierze płaszcz i wychodzi do parku>

Ichigo Kurosaki · Wysłany: Sob 17:10, 03 Mar 2007 Temat postu:

<wychodzi za nią> a kto mówił, że ja myślę o tym Razz

jest wiele rzeczy na s Razz

Niezłomny · Wysłany: Śro 16:29, 14 Mar 2007 Temat postu:

<Podchodzi pod drzwi gabinetu Ichigo Kurosakiego.
Rzeczywiście, jak gospodarz pisał w liście -drzwi są uchylone. Nie otwarte a uchylone.
Znacz, że pies nie mógł opuścić gabinetu. Wciąż tam jest.
Nasłuchuje przez chwile. Nagle spostrzega przez szparę uchylonych drzwi trzy pary oczu wpatrujących się w niego.
Otwiera drzwi, by ujrzeć całego Cerbera.
Zwierze – wychudzone i popiskujące siedzi naprzeciwko niego a ogon wciska w tyłek. Za plecami psa widać gabinet, który swoim stanem zdradza iż zwierze musiało szukać jedzenia – ogólny chaos, na podłodze porozrzucane papierowe i foliowe torebki. Zapach natomiast zdradza, że układ trawienny cerbera działa prawidłowo...
Przybysz kuca przy psie i głaszcząc go myśli chwile. Natrafia na wzrok pięknego ptaka, siedzącego na biurku w gabinecie.>
Dobrze wiem, u nas tez to się nazywa kradzież <Szepcze przez zęby, jakby w odpowiedzi do ptaka.
Poczym przenosi wzrok na środkowy łeb psa, który spoczywa teraz na jego otwartej dłoni>
Jeśli chcesz, Puszku, to chodź ze mną, zajmę się Tobą...
<Nie zdążył dokończyć, bo pies, szczekając wyrwał z gabinetu i pobiegł wzdłuż korytarza>
... świetnie, zabiorę Cię, zanim pożresz z głodu jakieś zabłąkane dziecko.
<Odchodzi od drzwi, przywołuje psa, chwyta za obroże i wychodzą razem>