Skrzydło szpitalne
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 41, 42, 43 Następny

żółtooki

<Spogląda jej prosto w oczy. Wstaje nie spuszczając z niej wzroku i podchodzi> Nic nie zrobiłaś złego <Mówi głosem niskim i spokojnym, graniczącym chwilowo z pomrukiem> To ja przepraszam, za to, że mnie źle odebrałaś. Mogę sobie wyobrazić, co czułaś, i jest mi przykro z tego powodu. <Wykonuje przed nią lekki ukłon>

Valefor

Muszę przyznać, że trochę dziwnie się poczułam, ale wiedziałam, że to z mojej winy się wszystko stało. Nie miałam zamiaru w żaden sposób cię urazić, ani skrzywdzić. Bo nawet nie mam po co tego robić. Jesteś wspaniałym przyjacielem i naprawdę mimo tej naszej krótkiej znajomości cię polubiłam...

żółtooki

<Mruży oczy delikatnie i choć niepewnie> Ty nie uczyniłaś mi żadnej krzywdy, i nic się nie stało w twojej winy, tak szczerze mówiąc, to ja nie do końca rozumiem, o cóż ci chodzi... Na jakiej podstawia uznałaś, ze cos jest z Twojej winy, to nawet się nie domyślam... I cieszę się bardzo, że masz o mnie dobre zdanie <Uśmiecha się szczerze>

Valefor

Wiesz może lepiej zakończmy ten temat? <lekko się uśmiecha> Widać, że czujesz już się lepiej. Załatwić ci wcześniejszy wypis z skrzydła czy wolisz jeszcze sobie poleżeć tutaj w łóżku?

żółtooki

<Patrzy na nią nieco bardziej niepewne> No ale dlaczego... chociaż, jak uważasz. Co do wypisu-tez jak uważasz. <Siada bezceremonialnie na swoim łóżku>

Valefor

<spogląda na Sheelala> Jakiś niezdecydowany jesteś... jak chcesz to wychodź. Wszystkie uwagi pielęgniarki jakby co biorę na siebie. Sorcik ale muszę iść. Cześć. <wychodzi>

żółtooki

<Wzrusza ramionami, i patrzy za nią chwile, poczym zatrzymuje wzrok na jednym wybranym punkcie. Uszy same mu opadają i przylegają do czaszki. Siedzi bierny i zamyślony, zastanawia się co powinien uczynić.>
-------------------------------------------
<Podnosi zrezygnowane oczy, wstaje, rzuca na swoje lóżko 10 galeonów i powłócząc nogami wychodzi z pomieszczenia>

(894 - 10 = 884)

Ichigo Kurosaki

Valefor

<wchodzi> Cześć poważnie chory człowieku, potrzebujący bagienka <siada na łóżku Ichigo>

Ichigo Kurosaki

o hej <mówi z zatkanym nosem> Żadnego bagienka, starczy że już widzę w innych kolorach

Valefor

Ale bagienko na pewno ci pomoże Razz

<sięga po parujący kubek stojący na szawce>

Ichigo Kurosaki

nie dziękuję <zamyka usta i przechyla głowę na bok>

Valefor

hahaha <uśmiecha się wrednie> Teraz ja Ciebie pomęczę.

Ichigo Kurosaki

Valefor

<uśmiecha się niewinnie> No to co pijesz bagienko??