Kwatera Sheelal'a
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 52, 53, 54 Następny

żółtooki

<Zrywa się równie gwałtownie, tyle ze nie z krzykiem, a z dzikim warkotem i agresją w oczach skierowaną do niewidocznego intruza. Bezwiednie zeskakuje z lóżka, obracając się wokół siebie i dopiero wraca mu świadomość. Uspokaja się i przytula Shillę> Jestem.. Spokojnie... <Głaszcze ją>

(sobota-dzien wypłaty +100)

Shilla

<wciska się w niego> boję się, ja się boję <przytula się jak mała dziewczynka> a jeśli on nas <przełyka ślinę> kochanie! <oplata mu dłonie za szyją, jakby miała go za chwilę stracić>

żółtooki

<Ściska ją> On nam nic nie zrobi... Nie bój się, ja tu jestem, nie pozwolę mu... Zobacz <pokazuje na sowę, która siedzi i czyści pióra, wygląda na zdrową> Widzisz, nie skrzywdził jej, to tylko zadrapanie, on wcale nie chce tu przyjść ... <Stara się bardzo by jego głos był pewny>

Shilla

<opiera głowę o jego klatkę> przyjdzie, wiemy o tym oboje <widzi przed sobą pustkę> ale będziemy walczyć, nie damy się <drży jej głos, da się słyszeć strach>

żółtooki

<Obejmuje ja obiema rękami i zawisa na niej. Wie dobrze, ze Ona mówi prawdę, i choćby odpychał to od siebie w nieskończoność i tak nie zmieni to faktu> Czego on chce... Powiedz, znasz go... czego on może chcieć?

Shilla

Zemsty, zemsty <tuli się do niego, kołysze się w jego ramionach> niech tylko Cię tknie, to mu flaki powoli powypruwam! <ma poważny ton głosu>

żółtooki

Jeśli powyrywanie mu flaków byłoby taka prostą sprawa jak myślisz, to nie mielibyśmy się czym martwić... <Gładzi ja po włosach> Tyle razy widziałem go w walce... Ale jeśli zechce Tobie coś zrobić, to go zabije... Przyrzekam bogom... <Zgrzyta zębami> I Tobie, że go zabije..

Shilla

<patrzy mu w oczy> nic nas nie zdoła powstrzymać, prawda? <zacina się> nawet on, nic i nikt, bo jesteśmy razem nieskończenie potężniejsi od niego <mówi z wielkim przekonaniem, ciągle patrzy w ukochane żółte oczka>

żółtooki

Tak <Uspokaja się lekko, próbuje nawet uśmiechu, na jego szczęście nie widzi jak fatalnie mu wyszło. Serce bije mu jak oszalałe. Przez świadomość przemykają mu jak pokaz slajdów obrazy z Niezłomnym w roki głównej. Zamyka oczy na chwile, jakby się obawiał, ze Ona może to w nich zobaczyć>

Shilla

Popatrz na mnie <mówi ciepłym głosem> popatrz, ja już patrzę na swoje Szczęście, czekam tylko na Ciebie <myśli> na razie myślmy o nas, nie o kłopotach <wzdycha>

żółtooki

<Ściska powieki, poczym otwiera oczy i patrzy na nia. Śledzi wzrokiem każdy szczegół jej twarzy. Bierze wdech> To może ustawimy meble?

Shilla

<podnosi się, całuje go> dobrze by było <zdobywa się na uśmiech>

żółtooki

<Widząc jak się uśmiecha i jemu łatwiej to przychodzi. Wstaje i podchodzi do szafy. Wykonuje ruch rękoma mający na celu rozluźnienie mięsni i spogląda na nia pytająco>

Shilla

To... hmm...<rozgląda się> tam! <pokazuje na jedną ścianę>

żółtooki

<Spogląda we wskazanym kierunku> Eeeee... [Myśli : Daleko...] Ok., niech będzie tam
<Staje za szafą, kładzie na niej ręce jedna pod druga na wysokości swojej głowy, zapiera się nogami i zaczyna pchać. Przy tym wysiłku jego muskulatura wygląda imponująco, a blizny robią się jaśniejsze i bardziej widoczne. Oblizuje się, zaciska żeby i wpycha szafę we wskazane miejsce. Dokonawszy tego opiera się przedramieniem o mebel i stara się wyrównać oddech>